Abstrakt:
Co łączy jedzenie i wiejskość? Od początku rozwoju cywilizacji tereny
wiejskie
zasilały rosnące powoli miasta w kalorie niezbędne do rozwoju.
Proces ten przyspieszył wraz z umacnianiem się kapitalizmu, ufundowanego
na energii potrzebnej do napędzania maszyn i ciał. Efektywność tego systemu
zapewniał społeczny podział ról. Rolnicy i robotnicy rolni, właściciele
ziemscy, przetwórcy, sprzedawcy, politycy i kupujący zostali połączenie delikatną
siecią zależności. Podstawą stała się społecznie skonstruowana dychotomia
– wieś, jako miejsce produkcji, i miasto, jako przestrzeń podejmowania
decyzji oraz kształtowania wzorów konsumpcji. Równolegle wiejskość
i miejskość odrywały się od swojego fizycznego wymiaru, budując intelektualne
opozycje. Przenikały do kultury często jako wartościujące symbole
czy wzory. Odpowiedź na pytanie o związki między jedzeniem a wiejskością
jest więc tylko pozornie prosta. Przede wszystkim, żeby spleść te dwa pojęcia,
warto sięgnąć do instrumentarium przygotowanego przez socjologię
i szerzej nauki społeczne. Należy zastanowić się nad tym, co jemy, w jaki
sposób jest to wytwarzane, jak trafia do naszych lodówek i na nasze stoły,
jak wygląda, jakie znaczenie mu przypisujemy i jak wpływa na nasze ciała
oraz społeczeństwa. Musimy przeanalizować wpływ rolników, producentów,
przetwórców, sprzedawców, specjalistów od marketingu czy wreszcie
konsumentów. Ważne w tym splocie są instytucje i organizacje. Wiejskość
i jedzenie uzależnione są od polityk rozwoju, strategii przedsiębiorstw, warunków
naturalnych, klimatów. Odpowiedź na postawione pytanie dotyczy
współczesności i przyszłości. Jednocześnie jest powiązana z tym, jak formowały
się podziały na wieś i miasto w historii ludzkiej cywilizacji. Istotne
są ukształtowane typy konsumpcji, mody, zapisane w kulturze wzory
i istotne dla danego społeczeństwa symbole, ale też modele rynkowe,
możliwości przetwarzania i produkcji. Wiejskość i jedzenie odwołują się do
miejsc, rzeczy, wzorów kultury, relacji społecznych. Są związane z tekstami
kultury, pojawiają się w książkach, filmach, serialach i tygodnikach.
Można je odnaleźć w klasycznych dziełach filozoficznych, naukowych podręcznikach,
przewodnikach turystycznych i poradnikach dotyczących diety czy sposobów urządzania domu. Oba pojęcia są przy tym głęboko zanurzone
we władzy. To, co i jak jemy, decyduje o naszym fizycznym przetrwaniu,
ale też o miejscu w strukturze społecznej. Istotną rolę odgrywają w tym
procesie społeczne pozycjonowania, żywieniowe idylle, wyobrażenia fizycznych
relacji pomiędzy materialnością jedzenia, miejscem jego pochodzenia,
charakterem produkujących je osób a jego właściwościami, wpływem na
ciała nasze i członków naszych rodzin. Są to utopie lokalności, uproszczone,
egzotyczne wizje tego, co lokalne, kształtowane przez spojrzenia i praktyki
wywodzących się z miasta konsumentów. Wiejskość, w moim przekonaniu,
jest silnie spleciona nierównomierną relacją z miejskością. Dostarcza jej zasobów,
doznań, emocji, kalorii i smaków. W zależności od potrzeb, dopełnia
ją lub buduje jej kontrolowaną opozycję i bezpieczną przestrzeń ucieczki od
niej. W pracy traktuję ją jako pojęcie szersze niż wieś czy obszar wiejski.
Nie ogranicza się ona do przestrzeni, rolnictwa, społeczności lokalnej czy
kontaktów bezpośrednich. Bliska jest mi koncepcja wiejskości jako wyniku
procesów społecznych, splotu ludzi, symboli, instytucji, natury i materialności.
Jest to wizja hybrydy o sieciowym charakterze, dynamicznego tworu,
który stoi w opozycji do intuicyjnych wizji wsi jako miejsca wyjętego z czasu
i przestrzeni. fascynują mnie przy tym z dwóch powodów. Po pierwsze, ponieważ stanowią
kontrolowane, żywe laboratoria zmiany. W tego typu niszach wyraźniej
widać procesy zakorzenione w kulturze i w tym, co społeczne. Co więcej,
mogą się w nich pojawiać lub wzmacniać zjawiska, które później przenikają
poza ich granice. Po drugie, sieci te tworzą heterotopie, inne miejsca,
w których spotykają się ze sobą różne niespójne porządki, przecina się to,
co społeczne, kulturowe i naturalne, zmienia się charakter czasu, a iluzje
i symulacje mają moc kształtowania. Pojęcie to wprowadził Michel Foucault.
Dla francuskiego myśliciela, w przeciwieństwie do nieistniejących utopii,
były to fizyczne przestrzenie, miejsca zderzeń przeciwstawnych rzeczywistości,
realne i nierealne jednocześnie (Foucault 2010). Odwoływał się on
przy tym do przykładu ogrodu, pokazując, jak w różnych czasach zmieniały
się jego funkcje i jak w jednej przestrzeni łączą się różne światy tego, co
naturalne, związane z kulturą, podziałami społecznymi. Ogrodzony płotem,
obwarowany system regulacji, podzielony na rabatki i sektory, przekształcany
przez technologie, organizmy i maszyny rolnicze, zanurzony w podziałach
na pracowników technicznych oraz odwiedzających, będący miejscem
odosobnienia, relaksu, kontaktu z naturą, zaopatrzenia w żywność, oderwany
– czy może lepiej – bazujący na własnym postrzeganiu czasu, ogród tylko
pozornie stanowi prostą całość. Heterotopiami są gospodarstwa agroturystyczne,
targi, festyny i jarmarki, gospodarstwa rolne odwiedzane przez
turystów i miejskie sklepy kooperatyw. Zderzają się w nich różne sploty
wiejskości, relacje władzy, interesy i aktorzy. Książka ta jest próbą ich socjologicznej
analizy, rozplątania konceptualnego supła, który kryje się pod
powierzchnią pozornie prostych zjawisk, całości i pojęć. Staram się w niej
odpowiedzieć na następujące pytania.
Główne:
a) jak wiejskość w alternatywnych sieciach żywieniowych splata się,
uwspólnia i kontestuje?
I pomocnicze:
a) Jakie są konsekwencje tych splotów?
b) Jakie role pełnią poszczególni aktorzy (ludzie, symbole, praktyki, materialność)
w procesie splatania?
c) Jaki wpływ mają na to relacje pomiędzy tym, co wiejskie, a tym,
co miejskie?