Abstrakt:
W artykule ukazano postać ks. Stefana Frelichowskiego przed wstąpieniem do Wyższego Seminarium Duchownego w Pelplinie, ze szczególnym zwróceniem uwagi na środowiska, w których się formował, wychowywał, a jednocześnie i dawał samego siebie. Dokładnie przybliżono jego osobę od końca 1929 do jesieni 1931 roku. Miał wtedy 17-18 lat. Dlaczego właśnie w takim okresie? Dlatego, że źródłem do artykułu są przede wszystkim zapiski samego Błogosławionego. Przypomnijmy, że Stefan otrzymał w czasie świąt Bożego Narodzenia 1929 r. pamiętnik, w którym pierwszą stronę zapisał 28 grudnia tegoż roku .
W momencie otrzymania pamiętnika spotykamy go jako ucznia przedostatniej klasy ośmioklasowego gimnazjum humanistycznego w Chełmży. Do jesieni 1931 r., tzn. do momentu przekroczenia progu seminarium, zapisał 38 stron pamiętnika (około 1/6 wszystkich zapisów). Jest on dla nas bardzo wiarygodnym źródłem tym bardziej, że chcemy się zastanowić, w jakich środowiskach przebywał oraz co do nich wniósł swoją osobą Stefan Wincenty. Jego obecność chcemy przybliżyć jego słowami. Zresztą sam tytuł artykułu został w dużej mierze zaczerpnięty z wiersza- modlitwy, który ułożył Błogosławiony w czasie pobytu w obozie w Dachau w 1943 r. Do korzystania z pamiętnika zachęca nas sam autor, który pod datą 10 sierpnia (poniedziałek) 1931 r, napisał: „I może po latach moja ręka albo gdy mnie już tu nie będzie na tym świecie, to jakaś inna rozchyli, te kartki i wtedy przypomną się te lata minione...” .