Abstrakt:
Ameryka II poł. XX wieku w swej walce o wolność przynosi swoim obywatelom, a z czasem zachodniemu światu, również nowe propozycje duchowe spoza kręgu judeo-chrześcijańskiego. Oczywiście już wcześniej romantycznie spoglądano ku „ dzikości” i Orientowi przeciwstawianych zachodniemu chłodowi i konsumpcji, jednakże nie na masową skalę. Za sprawą udogodnień demokracji i kultury masowej, (paradoksalnie tak krytykowanej przez poszukiwaczy duchowych wrażeń) na półki sklepów trafiają dzieła mistrzów zen, hinduscy guru zakładają ośrodki medytacyjne, a młodzi odurzeni haszyszem adepci lądują w indyjskim Goa.
Turystyka religijna - jedno ze znamion określających współczesną sakrosferę sięga rejonów ludzkiego ducha oferując wypalonemu Europejczykowi mistyczne pigułki, magiczne środki i antidota na wewnętrzną pustkę. Nie bez przyczyny mówi się więc o marketingu religijnym. Czy jego oferta to dobrodziejstwo czy kiczowaty blichtr?