Abstrakt:
Nadrzędnym zadaniem, jakie tu sobie stawiam, jest próba rekonstrukcji tych filozoficznych koncepcji samotności, które operacjonalizują ją w kategoriach szeroko rozumianego zła. Takie operacjonalizacje roboczo nazywam „malistycznymi”. Nie każda samotność i nie wszystkim wydaje się złem wcielonym, najwyższą, a równocześnie najbardziej nieludzką i degradującą człowieka formą doświadczania zła-w-świecie. Przypomnijmy dla zbudowania, że byli i są tacy, którzy dobrowolnie się na samotność godzą (resp. skazują), a których Schopenhauer nobliwie nazywa wielkimi duchami, tudzież tacy, którzy z samotności niechcianej, a może i niezawinionej potrafili zrobić właściwy użytek, wykorzystując jej potencjał do budowania autentycznej egzystencji.